5 kroków do dobrej recenzji

Co jakiś czas w malutkim światku blogosfery traktującej o zadrukowanych kartkach papieru wybucha poważna dyskusja o tym, co to pisanie o literaturze wnosi. Zazwyczaj kończy się na tym, że nic, ale częstym argumentem przeciw takiemu internetowemu ocenianiu książek jest brak kompetencji. Czytam trochę blogów i się wypada zgodzić, że niekiedy czytać się nie da. Dlatego postanowiłem zmienić ten stan rzeczy i napisać o tym, w jaki sposób pisać dobrze o książkach. Poprawna recenzja naprawdę nie jest zadaniem trudnym. Recenzja jest  w rzeczywistości arcytrudna, dlatego też kilka wskazówek jak się uporać z jej kapryśnym charakterem.

jak pisać recenzję

1. Zapomnij o szkolnych regułach

Pamiętasz ten szkolny koszmar, kiedy trzeba było pisać charakterystyki, rozprawki, eseje i nawet recenzje? Każdy z tych gatunków był potraktowany po szkolnemu, by mógł sobie poradzić z tym nawet ktoś, kogo szkolna nauka nie pociągała w ogóle. Stąd też pisanie krok po kroku – parę słów o autorze, kilka lub kilkanaście zdań streszczających treść dzieła i akapit podsumowujący, który zaczynał się od słów „podsumowując uważam że” i zawierał własną opinię, że się podobało. Albo się nie podobało, jeśli ktoś był odważniejszy i chciało mu się swojej pracy bronić przed nauczycielstwem. Tak, dobrze pamiętasz, ja również dobrze pamiętam. Radzę jak najszybciej zapomnieć, będziesz pisać lepsze recenzje.

2. Wymyśl tekst

To chyba najtrudniejsza część zadania. Chodzi o rzecz wydawałoby się prostą, ale nie daj zwieść się pozorom. Wymyślenie tematu przewodniego jest w każdym tekście najważniejsze. Nie chodzi o to, by wymyślać własną historię, bo przecież masz pisać o cudzej historii zamkniętej między okładkami lub w pamięci czytnika. Chodzi o to, by przekonać samego siebie do tego, by napisać dobry tekst o książce. Jedni, tak jak ja, zazwyczaj koncentrują się na jednej myśli przewodniej i wokół niej budują argumentację, inni próbują odszukać więcej tematów, posługując się tekstem. Osobiście polecam mój sposób, bo jest po prostu lepszy. Inaczej bym go nie używał, prawda?

3. Planuj

Szybko napisane teksty są równie szybko zapominane. Nie jest żadnym wyczynem wystukanie czterech tysięcy znaków w pół godziny, sam tak zresztą najczęściej robię. Jednak nie uderzam od razu w klawisz wyślij, czasami moje teksty czekają na publikację nawet i cały miesiąc. To pozwala na powtórne spojrzenie na tekst i ujrzenie ewidentnych głupot, jakie popełniłeś pisząc pierwszą wersję. Sam tak mam, to nic strasznego. Pisarze też tak robią, ale oni mają korektora, czasami naprawdę profesjonalnego. Blogerzy zazwyczaj nie, nie każdy przecież pracuje w tego rodzaju zawodzie. Dlatego też najlepiej po prostu odłożyć tekst. Na pewno nie będzie to czas stracony.

4. Pisz poprawnie

Wydaje się, że w czasach automatycznego sprawdzania pisowni błędy nie istnieją. Nic bardziej mylnego. Od pospolitych literówek, przez błędy interpunkcyjne i ortograficzne aż po koszmarną stylistykę, blogosfera jest przepełniona przykładami. Cóż, błądzić jest rzeczą ludzką, to prawda. Trzeba jednak uczyć się na własnych błędach. Na cudzych też zresztą można, więc korzystaj i z tego rodzaju pomocy.

5. Czytaj, czytaj, czytaj

Wydaje się to oczywiste, przecież piszesz o książkach, prawda? Nie wystarczy jednak przeczytać dzieła i je opisać. Trzeba też znać inne teksty o książce, trzeba co nieco znać gatunku, trzeba wreszcie czytać o tym, w jaki sposób pisać o literaturze. Należy czytać, by być w stanie ocenić w sposób prawidłowy książkę. Jeśli piszę o tym, co wyprodukowała Katarzyna Bonda, to przez odwołanie do Chmielewskiej, Grzegorzewskiej czy innej jeszcze autorki polskiej literatury kryminalnej mogę dobrze argumentować moją ogromną niechęć do tak zwanej „polskiej królowej kryminału”. Jeśli przeczytałem książki z esejami o literaturze, mogę też wychwycić odwołania gatunkowe, prześwietlić użyte klisze i zrobić całą masę innych rzeczy, które sprawią, że moja opinia nie zawrze się w słowach „szybko się czyta” lub „ale się męczyłem podczas lektury”.

Czy moje wskazówki są proste, wręcz banalne? Zapewne tak, niemniej jednak przykładów na zapominanie o nich jest tak wiele, że warto przypominać o nich co jakiś czas. A jak często wam się zdarza je omijać?

16 myśli w temacie “5 kroków do dobrej recenzji

  1. Jak czytam podobne porady, to mam ochotę powywalać wszystkie teksty. Potem postanawiam je poprawić, a na koniec i tak nic z tego nie wychodzi, bo ostatnio i tak nawet nie mam kiedy czytać blogi, ani pisać recenzji 😉 Ale jedno jest konieczne, niezależnie od braku czasu – muszę się pozbyć kliszy. Już nawet nad tym trochę pracuję 😉

      1. Rzetelne przygotowanie to właśnie lektura nie tylko jednej powieści, a także zaplanowanie tekstu, napisanie go zgodnie z prawidłami polszczyzny i zaplanowanie czasu publikacji w określonym terminie. Mylę się?

  2. Szczerze, nie uważam takich tekstów, dlaczego? Uważam,że zostały napisane na prędze i dla mnie niestety niczego nie wnoszą, by się tylko coś pojawiło na blogu. A szkoda, bo masz potencjał, ale nie musisz zwracać na to, co piszę. Nie muszę mieć racji, mogę się mylić.

      1. Ciekawi mnie, ale nie musisz odpowiadać, skąd możesz wiedzieć, że „nie mam racji”? Przepraszam, jeśli czujesz się urażony, nie to było moim celem. No, myślę, że jako człowiek inteligentny i kulturalny,nie tylko szanujesz moje zdanie, bo to podstawa, niezależnie od tego, czy się zgadzamy ze sobą, czy nie, jeśli dyskusja „trzyma poziom” ale również doceniasz to, że nie jestem konformistką, nie piszę, że inne osoby, czytające i komentujące ten wpis, są- nie o to chodzi, i mam swoje zdanie, podzieliłam się nim na Twoim blogu. Pozdrawiam, dobrego dnia.

      2. Nie czuję się urażony, po prostu wiem, dlaczego taki tekst popełniłem i nie było to pomyślane jako zapchaj dziura. Również miłego dnia życzę.

      3. Może źle się wyraziłam, jeśli chodzi o zapchaj dziurę. Chodziło mi o to, tylko i wyłącznie, że takich tekstów jest wiele, i ten – dla mnie się po prostu niczym nie wyróżnia, zawiodłam się, na treści, a szkoda, bo wiem, że w moich oczach stać Cie na więcej.

  3. Hm, nie zgadzam się z argumentem, że szybko napisane teksty są równie szybko zapominane. Bo dlaczego? Jedna osoba w ciągu dwudziestu minut napisze ciekawy, logiczny tekst, inna przez pięć miesięcy będzie się męczyć i nic wartościowego nie spłodzi.

    Ten punkt o planowaniu zawsze omijam. Jeżeli mam chęć i pomysł na napisanie recenzji (czy też opinii), siadam przy laptopie i piszę. Czasem publikuję od razu, czasem następnego dnia. Nigdy nie zdarzyło mi się trzymać napisanej recenzji na dysku dłużej niż trzy dni. A zwlekanie z publikacją przez miesiąc uważam za przesadę. Przecież po miesiącu nie pamięta się dokładnie treści książki! I co będzie, jeśli ktoś z komentujących zapyta o jakiś szczegół? To dobre jedynie dla blogerów, którzy unikają dyskusji albo nie odpowiadają na komentarze.

    1. No cóż, każdy pisze jak umie lub jak mu wygodnie. Niemniej jednak krytycy uczący na uniwersytecie zalecają jednak pisanie nieco dłuższe. Podobnie jak omijanie pisania streszczenia, a zajęcia się tematem danej książki. Wiec ten miesiąc jest na zagłębienie twórczości danego autora lub innych pozycji z gatunku. A powyższy tekst pisałem kwadrans, jednak potem nieco ho modyfikowalem.

Dodaj komentarz