Rafał A. Ziemkiewicz, Myśli nowoczesnego endeka

Rafała Ziemkiewicza przedstawiać pewnie nie trzeba. Po wspaniałych książkach fantastycznych zajął się publicystyką i pisaniem książek w stylu rozbudowanych felietonów na tematy polityczne, tworzy też powieści. Myśli nowoczesnego endeka miały być chyba rodzajem politycznego manifestu, efekt jednak rozczarowuje mocno. Zupełnie niezależnie od tego, czy się z poglądami autora zgadzamy czy nie.

Rafał A. Ziemkiewicz, Myśli nowoczesnego endeka
Rafał A. Ziemkiewicz, Myśli nowoczesnego endeka

Sięgałem po Myśli nowoczesnego endeka ze specyficznym podwójnym nastawieniem. Z jednej strony miałem w pamięci wszystko to, co Ziemkiewicz napisał do tej pory. Widoczny był spadek formy autora Polactwa, więc trochę się obawiałem. Z drugiej zaś strony chciałem wreszcie poczytać o tym, w co pisarz wierzy. Liczyłem na żarliwy manifest, a dostałem mało strawną papkę politycznego opisu rzeczywistości. Zamiast katechizmu – wycinki prasowe i mocno stępione już pióro, niegdyś słynące z ironii i sarkazmu.

Ziemkiewicz przez pięć szóstych książki (250 stron z 300) nie pisze właściwie nic o tym, jak to jest być nowoczesnym endekiem. Szeroko za to zajmuje się Jarosławem Kaczyńskim, Donaldem Tuskiem i – last but not least – Adamem Michnikiem. Dostaje się znowu warszawskiemu salonowi i elitom wszelkiej maści: politycznym, naukowym, celebryckim wreszcie. Niby z czymś można by się i nawet zgodzić, ale problem pojawia się zupełnie inny. Oto trzymana w ręku książka jest zbiorem tematów już poruszanych. Nie ma w niej nic nowego, nic przykuwającego uwagę i nic wartościowego z lektury nie wynika. Zauważa to kilkukrotnie sam autor, kajając się przed czytelnikami wzmiankami o tym, że „już o tym pisałem, ale może ktoś jeszcze nie zna, ktoś nie czytał wcześniejszych moich książek” i tak dalej w tym stylu, pogarszając tylko sprawę.

Wydaje mi się, że Myśli nowoczesnego endeka to ewidentna porażka Ziemkiewicza. Z bardzo ambitnego zamysłu odczarowania klątwy, jaką obarczona jest Narodowa Demokracja od wielu przecież lat, nie pozostało niemalże nic. Ostatnie kilkadziesiąt stron książki to zdecydowanie za mało, by wzbudzić w szerokiej publiczności (wyznawców przecież nie trzeba przekonywać) choćby cień zainteresowania sposobem myślenia i działania Romana Dmowskiego. Nie da się ukryć, że zadanie odkłamania pewnych spraw jest trudne, podobne syzyfowe boje toczą przecież także patriotycznie nastawieni socjaliści, którym komuniści ukradli słowo „socjalizm”. Mimo wszystko szkoda, że się Ziemkiewiczowi nie udało, bo mógłby tym wywołać jakąś głębszą debatę czy refleksję. Niestety, ta książka na to nie zasługuje.

Myśli nowoczesnego endeka mogę polecić tym, którzy Ziemkiewicza znają słabo. Ci podobni do mnie, czytający go kilkanaście już lat, rozczarują się srodze. Pisarski recykling nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, nie pasuje zaś najbardziej w chwili, gdy chcemy coś ważnego powiedzieć. Dobre chęci jednak nie wystarczą, czego najlepszym przykładem jest ta o to książka.

Dodaj komentarz