Józef Żbik Zabielski, Pierwszy skok

Przed 75 laty, w nocy z 15 na 16 lutego 1941, odbyła się operacja „Adolphus”. Kryptonim ten nosił zrzut pierwszych polskich agentów wyszkolonych w Anglii. Cichociemni, bo tak są powszechnie nazywani, to wciąż jeszcze wielka legenda. Tym bardziej warto sięgnąć po książkę będącą wspomnieniami jednego z uczestników pierwszego lotu. Rotmistrz Józef Zabielski, ps. „Żbik”, opisuje swoją historię, która jednocześnie stała się częścią historii naszego kraju. Warto sprawdzić, co miał do powiedzenia.

Józef Żbik Zabielski, Pierwszy skok

Agenci zrzucani z angielskich samolotów to była – i wciąż jest – przede wszystkim legenda. Dziś o tych legendarnych postaciach wiemy coraz więcej, między innymi o tym, jak byli szkoleni. Cichociemni przechodzili gruntowne szkolenie, podobno tak znakomite, że po dziś dzień jego elementy są wykorzystywane w trakcie treningów żołnierzy jednostek specjalnych. Nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież nie zmienia się najlepszych pomysłów i scenariuszy.

Cichociemni to nie tylko komandosi z wojsk powietrznodesantowych, choć wiele osób nauczyło się właśnie w ten sposób o nich myśleć. Równie istotnym elementem ich szkolenia było przekazanie im wiedzy na temat agenturalnej działalności operacyjnej, toczonej na ziemiach zajmowanych przez wroga. Oczywiście, pewnym ułatwieniem był fakt, że przyszło im działać we własnym kraju, gdzie mogli liczyć na pomoc innych członków ruchu oporu, związanych z Armią Krajową, a nawet osób cywilnych, choć z tym, wbrew obiegowej opinii o powszechnym poparciu dla żołnierzy AK, różnie bywało.

Nie bez znaczenia dla całej idei pojawiania się cichociemnych były również kwestie propagandowe. Spotkanie lub nawet tylko świadomość pobytu „angielskich” skoczków w Warszawie miała być – i zapewne była – budująca dla społeczeństwa tak silnie doświadczanego na co dzień przez brutalną politykę eksterminacji Polaków przez niemieckiego okupanta. O tym także należy pamiętać czytając wspomnienia jednego z tych, którzy tę otuchę przynosili. „Ptaszki”, jak nazywała ich warszawska ulica, również to zadanie wypełniały bez zarzutu.

Zabielski napisał swoją książkę już po zakończeniu swojego pobytu w Polsce, spisywać swoje wspomnienia zaczął jeszcze w trakcie trwania działań wojennych. Z tego też względu tylko w jednym miejscu pada nazwa Armii Krajowej, przez cały czas polski ruch oporu nosi nazwę Organizacji. Zrozumiałe to postępowanie, a moim skromnym zdaniem dzięki temu książka nabrała mocy. O akcjach zbrojnych lub działaniach wywiadowczych żołnierzy i żołnierek podziemia powstały tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy stron. Tym razem możemy poczytać o okupacji w zupełnie inny sposób.

Największym walorem lektury tych wspomnień jest ich prosty i sugestywny przekaz. Autor stara się pokazać całe spektrum wydarzeń i postaw, które były obecne na terenach polskich zajmowanych przez Niemców. Stąd też liczne przytoczenia faktów ze zwykłego życia i jego trudnościach, wzmianki o różnych postawach Polaków, a nawet zapisane dowcipy warszawskiej ulicy i warszawskiego getta. To również nieustanne przypominanie o tym, że podziemną armię stanowili zwykli ludzie, często nawet o przeciwstawnych poglądach politycznych, którzy na czas wojny uznali, że walka o niepodległą Polskę jest najważniejsza. Zwykli ludzie w niezwykłych czasach okazywali się prawdziwymi bohaterami.

Zabielski nie przedstawia siebie i swoich współpracowników jako nadludzi, a jedynie daje świadectwo. Tym silniej lektura działa na odbiorcę im więcej autor pisze o sobie i swoim życiu. Był świadkiem aresztowania własnej żony i najbliższej rodziny, cudem niemalże uratował własnego syna, a życie bardzo często zawdzięczał zwykłemu przypadkowi i łutowi szczęścia. Wiedza na temat działań operacyjnych przydawała mu się często, ale niekiedy przypadek decydował o losach nie tylko narratora opowieści, ale również i innych osób.

Pierwszy skok to książka nie dla tych, którzy szukają jedynie historycznych faktów, opisów udanych akcji zbrojnych i wielkich słów. Wspomnienia Józefa Zabielskiego to po prostu historia żołnierza, który walczył dla kraju bez zbędnego patosu i który uznał za stosowne powiedzieć o tym całemu światu. W czasach patriotyzmu wyrażanego zazwyczaj jedynie noszeniem koszulek z wizerunkiem kotwic malowanych przez dzieci z Szarych Szeregów warto zwracać uwagę na tego rodzaju świadectwa. W taki sposób możemy dowiedzieć się znacznie więcej o tym, czym tak naprawdę była walka z niemieckim okupantem, a wiedzę tę przekazać tym, którzy przyjdą po nas.

2 myśli w temacie “Józef Żbik Zabielski, Pierwszy skok

    1. Dzień dobry, z tego co wiem, książka nigdy nie pojawiła się w sprzedaży, rozdawała ją fundacja poświęcona cichociemnym. Raczej zatem trudno zdobyć tę książkę. Jeśli chodzi o samo przeczytanie to z całą pewnością biblioteki uniwersyteckie powinny ją mieć, bo dostają egzemplarze obowiązkowe.

Dodaj odpowiedź do Katarzyna Anuluj pisanie odpowiedzi