Letnie lektury

Weszliśmy w ostatni tydzień wakacji, kończy się też lato, więc naszła mnie refleksja o tym, co czytamy w lecie. Od lat przyjęło się sądzić, że na plażę to tylko kryminał, ewentualnie romans, żadnej klasyki czy – broń Boże! – poezji. O książkach filozoficznych nawet nie wspominając.

Zacznijmy jednak od początku. Na początku było, rzecz jasna, słowo, ale potem niepodzielnie rządziły pory roku. W zimie się siedziało w domu głównie, w lecie zaś pracowało ciężko w polu, bo to i sianokosy i żniwa i zbiory owoców przeróżnych, to polowania i inne prace. Nieprzypadkowo rok szkolny jest tak właśnie skonstruowany, jak jest. Wszak uczniowie – płci męskiej przez bardzo, bardzo długo – musieli wrócić do domu, by pomóc w tych pracach wszystkich. Dopiero stosunkowo niedawno stało się tak, że jakieś urlopy w okresie letnim się pojawiły. Jeszcze sto lat temu pracownicy wolne mieli jedynie niedziele, nie było płatnych urlopów podobnie jak zwolnień chorobowych. Wszystko to – i o wiele więcej, jak choćby prawa wyborcze kobiet – wywalczyli ci okropni socjaliści. No, ale to temat na osobną pogadankę.

Wracając do czasów letniej kanikuły. Pogoda zdaje się nie sprzyjać aktywności żadnej, także umysłowej. Relaks z książką oznacza ślizganie się po literach, muskanie istoty fabuły i ogólną lekturę płytką, bez zagłębiania się w materię tego, co też próbują nam przemycić autor i autorka. Raczej nie bierzemy się za Prousta czy Joyce’a, pozostajemy przy Chmielewskiej i Komudzie. I dobrze, bo w sumie klasyka wymaga skupienia, którego na zatłoczonej plaży nie uświadczysz.

Ja też poddałem się temu dyktatowi. Kilkanaście lat temu byłem jeszcze pełen zapału i w wakacje nadrabiałem te tytuły, które były dla mnie ważne z punktu widzenia poznania dorobku światowej literatury, nie tylko beletrystycznej zresztą. Ciepłymi nocami czytałem rosyjskich, niemieckich bądź francuskich poetów i cierpiałem za miliony. Ostatnio ograniczam się do kryminalnych książeczek, w których wszystko jest od dawna swojskie i znajome. Zamiast czytania mam leżakowanie, choć na plaży nie byłem.

Tak czy siak, od teraz będzie znów inaczej. Temperatury spadną, a poziom czytanych lektur wzrośnie. Czego i sobie i Wam życzę.

3 myśli w temacie “Letnie lektury

  1. Powiedziałabym nawet, że takie głębokie lektury są latem groźne. Kiedyś się wybrałam w lecie do parku z Proustem i mnie wchłonął do tego stopnia, że skończyło się poparzeniami od słońca i romansem z Pentanolem 😀

Dodaj odpowiedź do siaczex Anuluj pisanie odpowiedzi